- Drukuj
- 17 lut 2013
- Bez kategorii
W kolejnej odsłonie naszego uczestnictwa w cyklu NHEF oglądaliśmy dwa filmy: „Tajemnicę księgi z Kells” i „August Rush”.
Pierwszy z nich to animowana opowieść, której alcja rozgrywa się 1200 lat temu. Głównym bohaterem jest 12-letni chłopiec o imieniu Brendan. Dane mu było poznać brata Aidana, który pełnił niecodzienne zadanie – był strażnikiem niezwykłej, choć niedokończonej, iluminowanej księgi, średniowiecznego manuskryptu. Mnich daje chłopcu ważne zadanie – ma on dokończyć Księgę z Kells. Przedsięwzięcie to będzie pełna przygód i zagrożeń, a Brendan będzie musiał stawić czoła swym najgłębszym i największym lękom.
Księga z Kells jest jedną z najpiękniejszych ksiąg średniowiecznych, iluminowanych przez celtyckich mnichów, a film opowiada o jej powstaniu. Obrazuje przygody bohaterów w sposób piękny, a jednocześnie zachowujący wierność kulturowym korzeniom. One to odkrywają się przed widownią w magiczny sposób podobnie, jak księga Aidana. Interesująca jest także sama animacja, bowiem oparta została, przez twórców filmu na motywie koła. Co z pewnością jest swoistą przeciwwagą dla dzisiejszego standardu w filmach rysunkowych. „Tajemnicę księgi z Kells” to film, który z pewnością warto zobaczyć! Polecam.
„Lecz oczy są ślepe – szukać należy sercem!” - Antoine de Saint-Exupéry
Drugi z filmów – „August Rush” – cóż o nim napisać? Niech wstępem będą słowa zamieszczone na portalu Filmweb. Ich autorem jest ktoś o nicku Pikuslaw: „Nieczęsto się zdarza, żebym po obejrzeniu jakiegoś „łzawego” filmu był nim poruszony; no dobrze – niemal w ogóle. Zawsze drażni mnie w takim kinie schematyczność, wręcz prymitywność ukazywania uczuć. Fabuła niemal zawsze kręci się wokół miłości, jakiegoś marzenia czy innych uczuć. Role bywają nudne i sztampowe. Serwowana jest kolejna hollywoodzka bajeczka z morałem płaskim jak umysł polskiego polityka i niestrawnym happy endem. W końcu pod widelec trafił mi się „August Rush”. I nie powiem – smakował wybornie.”
Ze swej strony dodam: piękna opowieść, cudowna muzyka, świetna gra aktorska, film ciepły, pozytywny ale nie cukierkowy. Można widzieć w nim współczesną wersję motywu przedstawionego przez Henryka Sienkiewicza w …. „Janku Muzykancie”!! Krótko – ten film TRZEBA zobaczyć!! Szczerze zachęcam!! Zajmuje on 221 miejsce w rankingu światowym – to też coś znaczy.
P.s. W kinie „łezkę” uronili nie tylko uczniowie.
Oprac. W. Czapla
/zdj: www.dvd-covers.org, kawazcynamonem.wordpress.com/